W niedzielę, 13 października Wrocław
pokazał swoje drugie, mroczne oblicze. Na ulicach można było
spotkać członków tajnej organizacji. Niektórzy mówią, że ta
organizacja jest rozwiązaniem na kryzys demokracji, że przynoszą
ludziom szczęście i sprawiedliwość, ale są i tacy, którzy
przestraszonym głosem szepczą, żeby uciekać od Masek jak najdalej
lub tacy, którzy wiedzą, że zapadł już na nich wyrok... Policja
mówi o popełnionych ostatnio czterech samobójstwach, jednak do tej
pory nie zastanowiło ich, czy mają ze sobą jakiś związek, a
nikomu nie wydało się dziwne znalezienie przy jednym z ciał
szkarłatnej maski. Czy Wrocław nie jest już bezpiecznym miejscem?
Co oznaczają tajemnicze symbole wymalowane na murach? Jaką rolę
gra w tym wszystkim Śmierć w srebrnej masce, przechadzająca się
spokojnie ulicami ze stryczkiem w rękach? I jak, do diaska, w
rozwiązaniu tych zagadek mają nam pomóc kalambury rysowane na
czyjejś twarzy?
Spokojnie, nie musicie się obawiać
ani wyjeżdżać do innego miasta – właśnie opisałam wam
pokrótce grę miejską, w której brałam udział, a która została
zorganizowana przez Wrocławskie Gry Miejskie oraz Międzynarodowy
Festiwal Kryminału. Naszej drużynie nadaliśmy wdzięczną nazwę
Garfield Idzie Spać, co idealnie oddawało mój nastrój w momencie
pisania maila zgłoszeniowego. Mimo braku dynamizmu w tejże nazwie,
chyba byliśmy wystarczająco szybcy, gdyż zdobyliśmy II miejsce
(ex aequo z kilkoma innymi, ale co z tego) i otrzymaliśmy nagrody
książkowe - ja wybrałam „Krew na placu lalek” Krzysztofa
Kotowskiego (nie oceniłam książki po okładce, a po tytule –
czyż nie brzmi intrygująco?)! Biegaliśmy po mieście w te i wewte
pomiędzy poszczególnymi postaciami, których oblicza skrywały
maski, a barki okrywały czerwone płaszcze (odnoszę wrażenie, że
wszyscy ludzie spoza gry zmówili się, aby tego konkretnego dnia
włożyć na siebie czerwień, aby nas zmylić), powoli poznając
hierarchię organizacji i poszczególnych jej członków, wciąż nie
mogąc dojść do tego, kim tajemniczy Zero i czy naprawdę istnieje.
Otrzymywaliśmy różne zadania m.in. zagadkę matematyczno-logiczną
z przepływaniem na drugi brzeg wyspy, tworzenie żywej konstrukcji,
czyli stanie w cztery osoby, mając np. tylko dwa punkty podparcia
(nie ma to jak stać komuś na stopach – szkoda, że nikt z nas nie
miał na sobie glanów!) czy też podpowiadając Kochance, jak
uniknąć śmierci. Koniec końców, organizacja nadal działa,
starania policji zakończyły się fiaskiem, a 12 drużyn postanowiło
wstąpić w szeregi Masek – jesteśmy taaacy źli.
Reasumując, bardzo miło spędziłam
niedzielne popołudnie, zabawy było co niemiara, a coraz to kolejne
wątki sprawiały, że coraz bardziej pragnęliśmy dojść do prawdy
(przy okazji zdobywając jak najwięcej podpisów za zaliczone
zadania). Nigdy wcześniej nie brałam w czymś takim udziału
(myślę, że osiągnęliśmy niezły wynik jak na świeżaki, czyż
nie?), ale bardzo się cieszę, że się zdecydowałam, organizatorzy
świetnie się spisali i już wiem, że z niecierpliwością będę
wyczekiwać kolejnych gier miejskich – i oby pogoda następnym
razem również dopisała!
A oto Śmierć we własnej osobie |
Dobra, zdjęć nie porobiłam zbyt wiele, bo byłam zajęta bieganiem i rozwiązywaniem zagadek, ale możecie zajrzeć TUTAJ, żeby zobaczyć więcej fotek albo zajrzeć na fanpage Wrocławskich Gier Miejskich.
A na koniec Garfield Idzie Spać:
Jak zwykle zachęcam do obserwacji tradycyjnej tudzież bloglovinowej oraz do polubienia mnie na Facebooku :)
Bardzo dobry wynik! My graliśmy (sumując gry wszystkich członków drużyny;) piąty raz i nic nie wygraliśmy - zabawa świetna i wszystkim gorąco polecamy :)
OdpowiedzUsuńGra miejska! Fantastyczna zabawa, po Twoim opisie też widać, że bardzo Ci się podobało. Do tej pory brałam udział w dwóch takich zabawach, ale chętnie kiedyś jeszcze pobiegam tak po mieście :D
OdpowiedzUsuńO, tak, bardzo, bardzo mi się podobało :D. Lubię takie pozytywne eventy :).
UsuńBardzo fajny post, masz dobry styl pisania! Tylko zastanawiam dlaczego ja nigdy nie wiem, gdzie i kiedy są takie gry organizowane, bo chętnie wziełabym udział! Póki co czekam na piątkowo-sobotnie pogaduchy blogerów, zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki! W sumie we Wro tyle się dzieje, że czasami trudno nadążyć ;). Ja o grze wiedziałam, bo zostałam zaproszona przez Fb, inaczej pewnie też żyłabym w błogiej nieświadomości. Jeśli cię to zainteresowało, polecam polubić fanpage Wrocławskich Gier Miejskich, wtedy będziesz na bieżąco :). Och, też czekam na Pogaduchy z niecierpliwością! <3
UsuńJaaaa ale mnie wystraszyłaś! Serio, już chciałam się pakować i wyprowadzić 100km stąd :D gry miejskie we wro zawsze spoko!
OdpowiedzUsuńW brew pozorom myślę, że przez internet można się zarazić wieloma rzeczami ];> nie znasz dnia ani godziny! :>
OdpowiedzUsuń(pij melisę przed zaśnięciem, najlepiej z dwie szklanki, mi trochę pomaga)