wtorek, 18 marca 2014

Pomysł na udaną owsiankę i nieudane naleśniki

I Owsianka


Nie będę was zanudzać pisaniem, jak dokładnie przygotować owsiankę, bo robię to zgodnie z metodą, którą znali już starożytni Rosjanie, więc to nic odkrywczego ;). Gdybym przygotowywała pieczoną owsiankę, to bym wrzuciła tu dokładny opis - ale ten eksperyment pozostaje w fazie planów (a jakby kogoś to zaintrygowała, to odsyłam do Mortycji). Ja natomiast skupiam się na tym, co można wrzucić do tejże owsianki. Poniżej (i powyżej) widzicie propozycję z a) mango, białą czekoladą i sezamem, b) bananem, białą czekoladą i sezamem. Polecam również połączenie winogron ze słonecznikiem, inną ciekawą opcją są jabłka i gruszki. Oczywiście latem można o wiele bardziej wzbogacić owsiankę o wszelakie owoce sezonowe. Niezależnie od pozostałych dodatków, czekolada pasuje zawsze ;).




II (Nieudane) naleśniki
Dobrze jest się uczyć na swoich błędach, a jeszcze lepiej - na cudzych. Jak zobaczycie poniżej, moje pierwsze samodzielnie zrobione naleśniki, no, w sumie to nawet nie przypominały naleśników. Popsułam dwie sprawy. 1. Mimo tego, że starałam się zachować proporcje z przepisu, ilość mąki okazała się niewystarczająca. Toteż, przestrzegam, nie trzymajcie się kurczowo przepisu, czasem warto zrobić coś "na oko". 2. "Cienka warstwa" oznacza "cienką warstwę", więc jeśli masz małą patelnię, jak ja, to nie lej TYLE tego ciasta na nią. Dzięki skorygowaniu powyższych błędów kolejne naleśniki zaczęły już wyglądać tak jak powinny i nawet smakować jak powinny ^^"




Bon appetit!

piątek, 7 marca 2014

Bajgiel centralny


Dzisiaj przyszła pora na najsympatyczniejszą bajglownię we Wrocławiu, czyli oczywiście Central Cafe. Ową kawiarnię odkryłam jakiś czas temu dzięki poleceniu znajomego i bardzo lubię tam wracać.  

Największą atrakcją owego przybytku są wspomniane wyżej bajgle. Zależnie od tego, na co mamy ochotę, możemy skusić się na wersję słodką np. z masłem orzechowym albo nie-słodką, których jest naprawdę szeroki wybór. Mam kilku ulubieńców, do których zaliczam: pesto + mozarella + bazylia, zielonego bajgla, czyli miks zielonych składników, kurczaka z żurawiną oraz indyka z konfiturą – mniam! Jeśli nie mamy ochoty na pieczywo, możemy skusić się na tradycyjne amerykańskie pancakes (których jeszcze nie miałam okazji spróbować) oraz owsianki z dowolnie wybranymi składnikami – w moim przypadku zawsze musi znaleźć się tam jakiś pyszny owoc. Po 12:00 w menu pojawia się zupa dnia. Dla wielbicieli napojów mają m.in. kakao z piankami marshmallows, cydr oraz napary: imbir + cytryna + miód lub pomarańcza + rozmaryn + miód. Ponieważ uwielbiam takie rozgrzewające napoje, próbowałam obydwu smaków i zdecydowanie mogę je polecić. Wybór kaw jest porównywalny do innych kawiarni, mają bardzo dobre cappuccino oraz latte. Są też jednym z nielicznych miejsc, w których zdarza mi się dostać urocze, kolorowe makaroniki. 

Ceny mają przystępne, obsługa jest zawsze miła i uśmiechnięta. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to że nie ma zbyt wielu stolików i, zwłaszcza w godzinach porannych, może być problem ze znalezieniem miejsca. Zdecydowanie do plusów zaliczyłabym to, że kawiarnia otwarta jest od 7:00, więc można tam wstąpić przed pracą bądź zajęciami. 

Jeśli zatem będziecie w okolicach ul. Św. Antoniego, koniecznie wpadnijcie do Central Cafe na kawkę i pysznego bajgla.