piątek, 8 sierpnia 2014

It's make-believe

Zdjęcie z Vinyl Cafe, bo to dobre miejsce do czytania
Sporo czasu mnie tu nie było, ale w końcu wracam – mam nadzieję, że na dłużej. Dzisiejsza notka będzie poświęcona książce, którą spokojnie można zaliczyć do klasyki literatury, a którą dopiero ostatnio miałam okazję po raz pierwszy przeczytać. Nibylandia – Neverland – kraina wiecznej młodości, gdzie dorastanie jest zakazane. Ponoć wiele dzieci nie może doczekać się momentu, kiedy staną się dorośli – będą traktowani poważnie, będą rozmawiać na „dorosłe tematy” i nikt nie będzie im powtarzał „zrozumiesz, jak dorośniesz”. Nigdy nie byłam jednym z takich dzieci, ba, wręcz tak jak Peter Pan chciałam zatrzymać zegar biologiczny i pozostać dzieckiem. Tylko że mnie, w przeciwieństwie do niego, nigdy się ta sztuka nie udała. Nie potrafię latać.
„Why can't you fly now, mother?”
„Because I grown up, dearest. When people grow up, they forget the way.”
„Why do they forget the way?”
„Because they are no longer gay and innocent and heartless. It is only gay and innocent and heartless who can fly.”

Niedługo po przeczytaniu książki przypadkiem włączyłam sobie utwór Blind Guardian pt. „Fly” i – mimo że swego czasu miałam na niego niezłą fazę – dopiero teraz odkryłam, że nawiązuje on do Piotrusia Pana oraz do filmu „Marzyciel”. Zresztą sam film również gorąco polecam, opowiada on historię stworzenia ww. powieści, a w rolę autora, J.M. Barriego, wcielił się niezastąpiony Johnny Depp. Poniżej wklejam link do Guardianów z bardzo ładnie zrobionym fan-made'owym klipem. HF.
„What is it like? You ask me, my dear.
Will there be fairies or things to fear?”
„For fairies sake I'd say you better come with me
So soon you´ll see,
Now up and down it goes and round
Round and round and round„

Jedną z najbardziej intrygujących postaci jest, moim skromnym zdaniem, kapitan Hak. Przerażający pirat, nie znający litości, którego jednak nachodzą zupełnie ludzkie myśli jak: „No little children to love me!”. Wystarczy zresztą wspomnieć moment, kiedy dolał truciznę do lekarstwa Petera, ale jednak o mały włos by się powstrzymał, gdyż wzruszyła go idylliczna wręcz sceneria – powstrzymałby się, gdyby nie tak irytująca go „cockiness” Petera (wybaczcie angielskie wtrącenie, ale to słowo tak idealnie oddaje o co chodzi!). Kochał kwiaty i piękną muzykę. Nie zapominajmy też zasadach i manierach, których przestrzegał, że nawet przed upadkiem udało mu się z satysfakcją wytknąć Peterowi niezachowanie dobrych manier. Jas' Hook ma w sobie coś, co mnie na swój sposób urzekło. Nie jest pierwszym lepszym obdartusem i rozrabiaką. Jest kapitanem, który trzyma się swoich zasad.

Na sam koniec zachęcam was, żebyście zawsze mieli siłę marzyć. Marzyć marzeniami niemożliwymi, o podróżach na drugi koniec świata, o wróżkach, o jednorożcach (tak, musiałam to dodać), o smokach. O pokonywaniu przeciwności. O przygodach i dziecięcej odwadze. Nie zapominajcie, jak się lata!

1 komentarz:

  1. Regularnie zaglądam na Twojego blogaska kochana i bardzo brakuje mi twoich wpisów modowych! Twoje kompozycje były dla mnie zawsze inspiracją i wskazówką! Mam nadzieję, że mogę na Ciebie liczyć! :) :*

    OdpowiedzUsuń