środa, 17 kwietnia 2013

Wiosenne porządki

Przyszła wiosna, a z nią tradycyjnie czas na wiosenne porządki. Tym razem postanowiłam, oprócz zwyczajowego przetrzepania szafy, zrobić coś więcej – zrobić porządek w swoim życiu. Nie chodzi mi bynajmniej o wywrócenie go o 180º, ale o kilka pozytywnych, a zarazem znaczących zmian: zapisanie się do SKN Kryminalistyki, przejście na dietę oraz, o czy nie wolno zapomnieć, założenie tego bloga.

Zacznę i skupię się dzisiaj głównie na diecie, ponieważ nie jest to stricte wiosenna zmiana, lecz bardziej posesyjna. Odchudzam się razem z NaturHouse'em, pod okiem ich dietetyczki. Polega to głównie na zbalansowanym menu, opartym w dużej mierze na warzywach i chudym mięsie/chudej rybie oraz unikaniu tłuszczu, skrobi, słodzonych napojów etc. Dieta, wbrew pozorom, jest zróżnicowana, przez co nie nudzi się szybko. Konsultacja z dietetyczką sama w sobie jest darmowa, natomiast płaci się za suplementy diety. Moim zdaniem jest to warte tych pieniędzy, ponieważ połączenie zdrowego trybu odżywiania z suplementami daje piorunujący efekt – ja sama schudłam już 11 kg! Dodatkowo motywuje mnie fakt, że nie odpowiadam tylko przed własnym sumieniem, ale też przed panią z NH – a głupio by mi było przed nią, gdyby się okazało, że podjadałam i dieta nie dała pożądanego efektu ;).

Dlatego też wszystkich, chcących wiosną spróbować kolejnych „diet cud”, odsyłam do profesjonalistów z NaturHouse, którzy doradzą, jak się zdrowo odżywiać, i jak uniknąć efektu jojo – bo choć ja jestem dopiero w trakcie kuracji, znam osoby, które korzystały z porad ośrodka już jakiś czas temu i efekt im się utrzymuje.

Uczęszczam do punktu NH w Rybniku (ul. Powstańców Śląskich 16a), choć zdarzyło mi się też być w jednym z dwóch wrocławskich centrów (w Arkadach, na poziomie –1), dokąd wybrałam się w celu zakupienia herbatniczków (do każdej poradni jest dołączony firmowy sklepik) – ich produkty są bardzo dobre, choć nieco kosztowne, lecz na szczęście w większości zastępowalne artykułami dostępnymi w zwykłych delikatesach (co oczywiście nie dotyczy suplementów, będących clue pożądanego efektu). Spotkania odbywają się raz w tygodniu (w moim przypadku, z powodu tego, że nie zawsze wracam na weekend do domu – raz na dwa tygodnie), kiedy to dietetyczka pyta, jak nam idzie przestrzeganie zaleceń, waży nas na normalnej wadze oraz na takiej, która podaje zawartość/nadmiar tłuszczu i wody w organizmie, po czym podaje przepisy i wytyczne obowiązujące do kolejnego spotkania.

A dlaczego właściwie przeszłam na dietę? Źle się już czułam ze swoją wagą, z kolei teraz i czuję się zdrowsza, bo nie jem tych wszystkich ciężkich potraw, i jednocześnie jestem trochę bardziej pewna siebie. O tym drugim świadczy chociażby fakt, że rozmawiałam z panią z herbaciarni (patrz: Zawieszony post), choć uważam się za osobę raczej nieśmiałą w stosunku do obcych ludzi. A skoro już o tym -  byłam w poniedziałek (15.04) znów w K2 (na pysznej herbatce Pu Ehr :D) i okazuje się, że wszystkie trzy kawki zostały odwieszone, w tej chwili tablica jest pusta i oczekuje na kolejne zawieszenie ;).

O blogu (pobudkach założenia etc.) wspominałam już w pierwszej notce. Mam nadzieję, że połączenie cech bloga modowego z elementami treściowymi znanymi powszechnie jako „moja paplanina” nie wypada najgorzej (zakładając, oczywiście, że tę pisaninę ktoś czyta ;)).

O Kole Kryminalistyki jeszcze szerzej napiszę w innym poście. Na razie wspomnę jedynie, że możliwość należenia i uczestniczenia w nim daje mi niesamowicie dużo satysfakcji. To taki motywacyjny kop w cztery litery, żeby nie siedzieć bezczynnie, ale w coś się zaangażować.

Inni porządkujący - Ola, instruktorka, z którą miałam zumbę, kiedy wracałam do Rybnika, odeszła z fitnessu, na który chodziłam. Trochę mi smutno, bo ją lubię, więc wiem, że będę za nią tęsknić. Ale to pozytywny smutek. Ola zakłada teraz swój klub fitness i trzymam mocno kciuki, żeby odniosła sukces. To świetnie, że kieruje swoim życiem, że wykorzystuje szansę na realizację swoich celów, a nie czeka biernie na to, co przyniesie jej los. Powiem więcej: to genialnie! Oby wszystko jej dobrze poszła i oby żadne ewentualne trudności jej nie zniechęciły :)!

Pozdrawiam,
Reptilia :)

PS. Z okazji Dnia Czekolady, który był 12 kwietnia, życzę wam wszystkiego najsłodszego – samych słodkich myśli i słodkich przeżyć!!!
Keep smiling! Nevermind how stupid you look ;)
Profesjonalnie rzecz nazywając, oto: "sweet focia z muffinką"
Małe imprezowe grzeszki (choć ciasta nie kosztowałam!). Ale w końcu okazja była - urodziny mojej drogiej JS :)
sweter, pasek - Orsay; spódniczka - H&M; koturny, torebka - CCC; przytorebkowy kot - znaleziony w odmętach szafy; wężoszyjnik, pierścionek z czachą - Glitter; kolczyki z pająkami (nie do końca widać, ale uwierzcie na słowo, że to pająki) - Restyle; kolczyki-kulki, pierścionek '?' - Claire's; opaska 'kolczasty łeb' - Lokaah; zegarek - Lolita


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz