Przyszła wiosna, a z nią
tradycyjnie czas na wiosenne porządki. Tym razem postanowiłam, oprócz
zwyczajowego przetrzepania szafy, zrobić coś więcej – zrobić porządek w swoim
życiu. Nie chodzi mi bynajmniej o wywrócenie go o 180º, ale o kilka
pozytywnych, a zarazem znaczących zmian: zapisanie się do SKN Kryminalistyki,
przejście na dietę oraz, o czy nie wolno zapomnieć, założenie tego bloga.
Zacznę i skupię się
dzisiaj głównie na diecie, ponieważ nie jest to stricte wiosenna zmiana, lecz
bardziej posesyjna. Odchudzam się razem z NaturHouse'em, pod okiem ich dietetyczki. Polega to głównie na
zbalansowanym menu, opartym w dużej mierze na warzywach i chudym mięsie/chudej
rybie oraz unikaniu tłuszczu, skrobi, słodzonych napojów etc. Dieta, wbrew
pozorom, jest zróżnicowana, przez co nie nudzi się szybko. Konsultacja z
dietetyczką sama w sobie jest darmowa, natomiast płaci się za suplementy diety.
Moim zdaniem jest to warte tych pieniędzy, ponieważ połączenie zdrowego trybu
odżywiania z suplementami daje piorunujący efekt – ja sama schudłam już 11
kg! Dodatkowo motywuje mnie fakt, że nie odpowiadam tylko przed własnym
sumieniem, ale też przed panią z NH – a głupio by mi było przed nią, gdyby się
okazało, że podjadałam i dieta nie dała pożądanego efektu ;).
Dlatego też wszystkich,
chcących wiosną spróbować kolejnych „diet cud”, odsyłam do profesjonalistów z
NaturHouse, którzy doradzą, jak się zdrowo odżywiać, i jak uniknąć efektu jojo
– bo choć ja jestem dopiero w trakcie kuracji, znam osoby, które korzystały z porad
ośrodka już jakiś czas temu i efekt im się utrzymuje.
Uczęszczam do punktu NH w
Rybniku (ul. Powstańców Śląskich 16a), choć zdarzyło mi się też
być w jednym z dwóch wrocławskich centrów (w Arkadach, na poziomie
–1), dokąd wybrałam się w celu zakupienia herbatniczków (do każdej poradni jest
dołączony firmowy sklepik) – ich produkty są bardzo dobre, choć nieco
kosztowne, lecz na szczęście w większości zastępowalne artykułami dostępnymi w
zwykłych delikatesach (co oczywiście nie dotyczy suplementów, będących clue
pożądanego efektu). Spotkania odbywają się raz w tygodniu (w moim przypadku, z
powodu tego, że nie zawsze wracam na weekend do domu – raz na dwa tygodnie),
kiedy to dietetyczka pyta, jak nam idzie przestrzeganie zaleceń, waży nas na
normalnej wadze oraz na takiej, która podaje zawartość/nadmiar tłuszczu i wody
w organizmie, po czym podaje przepisy i wytyczne obowiązujące do kolejnego
spotkania.
A dlaczego właściwie
przeszłam na dietę? Źle się już czułam ze swoją wagą, z kolei teraz i czuję się
zdrowsza, bo nie jem tych wszystkich ciężkich potraw, i jednocześnie jestem
trochę bardziej pewna siebie. O tym drugim świadczy chociażby fakt, że
rozmawiałam z panią z herbaciarni (patrz: Zawieszony post),
choć uważam się za osobę raczej nieśmiałą w stosunku do obcych ludzi. A skoro
już o tym - byłam w poniedziałek
(15.04) znów w K2 (na pysznej herbatce
Pu Ehr :D) i okazuje się, że wszystkie trzy kawki zostały odwieszone, w
tej chwili tablica jest pusta i oczekuje na kolejne zawieszenie ;).
O blogu (pobudkach
założenia etc.) wspominałam już w pierwszej notce. Mam nadzieję, że połączenie
cech bloga modowego z elementami treściowymi znanymi powszechnie jako „moja
paplanina” nie wypada najgorzej (zakładając, oczywiście, że tę pisaninę ktoś
czyta ;)).
O Kole Kryminalistyki
jeszcze szerzej napiszę w innym poście. Na razie wspomnę jedynie, że możliwość
należenia i uczestniczenia w nim daje mi niesamowicie dużo satysfakcji. To taki
motywacyjny kop w cztery litery, żeby nie siedzieć bezczynnie, ale w coś się
zaangażować.
Inni porządkujący - Ola, instruktorka, z którą miałam zumbę, kiedy wracałam do Rybnika, odeszła z fitnessu, na który chodziłam. Trochę mi smutno, bo ją lubię, więc wiem, że będę za nią tęsknić. Ale to pozytywny smutek. Ola zakłada teraz swój klub fitness i trzymam mocno kciuki, żeby odniosła sukces. To świetnie, że kieruje swoim życiem, że wykorzystuje szansę na realizację swoich celów, a nie czeka biernie na to, co przyniesie jej los. Powiem więcej: to genialnie! Oby wszystko jej dobrze poszła i oby żadne ewentualne trudności jej nie zniechęciły :)!
Pozdrawiam,
Reptilia :)
PS. Z okazji Dnia
Czekolady, który był 12 kwietnia, życzę wam wszystkiego najsłodszego – samych
słodkich myśli i słodkich przeżyć!!!
Keep smiling! Nevermind how stupid you look ;) |
Profesjonalnie rzecz nazywając, oto: "sweet focia z muffinką" |
Małe imprezowe grzeszki (choć ciasta nie kosztowałam!). Ale w końcu okazja była - urodziny mojej drogiej JS :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz