28 grudnia w Studiu Na Grobli odbyła
się długo wyczekiwana premiera spektaklu „Armine, Sister”.
Zachęcam do przeczytania mojej wcześniejszej notki „O istnieniu narodu decyduje jego kultura”, w której opisywałam ogólne założenia najnowszego projektu Teatru ZAR, w tym również (a może
przede wszystkim) ww. spektaklu.
O godzinie 19:00 zostaliśmy
przeniesieni z dzielnicy Wrocławia do ormiańskiego kościoła w
roku 1915. Widzowie, czy może raczej, świadkowie siedzieli po
przeciwległych stronach sali pogrążonej w mroku, patrząc na
oświetloną momentami bardziej, momentami prawie wcale, scenę.
Niemal niewidoczni muzycy przez cały czas tworzyli niesamowitą,
poruszającą atmosferę, śpiewając utwory zarówno oddające ducha
kultury ormiańskiej, jak i zwracające uwagę na ból i cierpienie,
których ten lud doświadczył. Śpiew odgrywał niezwykle ważną,
wręcz kluczową rolę dla wczucia się w tragizm mordowanego
społeczeństwa. Sam spektakl nie był do końca fabularny, ale
opierał się o figury czterech kobiet, które stanowiły synekdochę
wszystkich świadectw zawartych w listach czy opowieściach, do
których dotarli artyści Teatru ZAR. Początkowy ład został
zakłócony przez oprawców, którzy nawet zaczęli rozbierać
kolumny świątyni, co przypomina, że w tamtym okresie przeszło
2000 kościołów zostało zniszczonych. Ponadto niezwykle sugestywny
jest akt zmieniania tychże kolumn w szubienice, co dodatkowo wzmaga
wszechobecny niepokój i strach. Zwróciłam również uwagę na
pewien kontrast: z jednej strony drobne, delikatne kobiety, bose, w
przewiewnych sukienkach, z drugiej – silni, brutalni mężczyźni,
w ciężkich, wojskowych butach. Jeden z rekwizytów stanowiło łóżko
pozbawione materaca, łóżko, które bardziej niż z miejscem
wypoczynku kojarzyło się z narzędziem tortur. Na ramie łóżka jedna z kobiet wieszała
różaniec, pokładając ostatnie nadzieje w Bogu. Wyważane drzwi
uderzały z hukiem o ziemię, niepowstrzymane przez biedną,
delikatną niewiastę, próbującą bronic wejścia do domu. Aparat fotograficzny
uwieczniał zbrodnię ludobójstwa, pozostawiając dowody brutalnych
czynów istniejące po dziś dzień. Przykuwa również uwagę, że
podczas spektaklu nie zostało wypowiedziane ani jedno słowo, co
pokazuje, że zbrodnia mówi ponad językami i może stanowić
świadectwo dla każdego człowieka w każdym zakątku Ziemi,
ponieważ każdy może zrozumieć oraz poczuć ból i cierpienie
pokazane w owej sztuce.
Reasumując, „Armine, Sister” jest
dziełem niezwykle wstrząsającym, poruszającym wyciszoną przez
historię zbrodnię ludobójstwa, o której my, stając się
świadkami, jesteśmy zobowiązani mówić, co niniejszym czynię,
zachęcając Was do wybrania się na ten wspaniały, a jednocześnie
bardzo ważny spektakl.
Zaintrygowałaś mnie - chętnie zapoznałam bym się z tym dzielem
OdpowiedzUsuńjakie planszówki do kociej kołyski? tam się coś takiego w poniedziałek odbywa? czemu ja zawsze o wszystkim dowiaduję się ostatnia?! :D
OdpowiedzUsuńczytanie tak czy siak jest raz na miesiąc (a czasem i rzadziej), więc myślę, że ten jeden poniedziałek warto na to poświęcić ;)
Ehe, w każdy poniedziałek od 18:00 do 23:00 można tam przyjść na planszówki, wstęp wolny oczywiście :).
UsuńBrzmi bardzo ciekawie. Lubię takie sprawy, choć nie powinno się tak mówić pewnie.
OdpowiedzUsuń