piątek, 8 listopada 2013

Gramofon, kawa - cóż więcej do szczęścia?


Jakiś czas temu przedstawiałam wam uroczą coffee shop Turkawkę, dziś pora na kolejną z moich ulubionych kawiarni we Wrocławiu.

Zapraszam was do niezwykle klimatycznego miejsca, z którym picie kawy umila muzyka dobiegająca z gramofonu, tworząca jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Oto przed wami Vinyl Cafe.

Zacznę od kawy, bo, jak sama nazwa wskazuje, to ona jest elementem kluczowym każdej kawiarni. Latte jest podawane zawsze w ślicznych, ogromnych kubkach, dzięki czemu podczas dłuższej dyskusji nie trzeba się bać, że jej nam zabraknie. Jako miłośniczka cappuccino i latte mogę z ręką na sercu stwierdzić, że mają je naprawdę wyśmienite, dodatkowo, jeśli ktoś jest zwolennikiem syropów, może skusić się na Vinyl Latte z syropem gruszkowym i bitą śmietaną (aczkolwiek ja pozostaję przy „klasyce gatunku”). Z wypieków moim faworytem jest pyszna tarta limonkowa, palce lizać! Czekoladofilom polecam z kolei smakowite brownie. Jeśli natomiast zdarza wam się wybiec z mieszkania bez śniadania, to z myślą o was powstały zestawy śniadaniowe – możecie wybrać np. musli z mlekiem, tosty z dodatkami, pieczywo z twarożkiem, do wyboru, do koloru. Ostatnio próbowałam ich bezalkoholowego mohito, które zdecydowanie również jest godne polecenia, a jak zrobi się mroźniej, z pewnością skuszę się na ich rozgrzewającą herbatkę z goji.

Skoro omówiłam już menu, pora na wnętrze kawiarni. Jest ono wypełnione płytami winylowymi, zawsze któraś z nich gra w gramofonie, a jeśli ma się takie życzenie, można samemu wybrać płytę, która zostanie puszczona. Właśnie ta muzyka, jak również oświetlenie, wystrój, a nawet w pewnym stopniu goście Vinyla tworzą ten niesamowity nastrój, do którego uwielbiam powracać. Obsługa jest profesjonalna i zawsze bardzo miła, co jest dla mnie równie ważne. Jeśli chodzi o ceny, to są zdecydowanie przystępne, jak na wrocławskie warunki.

Przechodząc do puenty, Vinyl Cafe jest miejscem z duszą, więc jeśli jeszcze go nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na ul. Kotlarską i dajcie się wciągnąć magii tego unikalnego miejsca.

PS. Nie przeraźcie się moim strojem, gdyż zdjęcia były robione na przełomie wiosny i lata ;).

 
Bo kto nie lubi italo disco? :D

pyszna tarta limonkowa


Jeśli ktoś ma ochotę, to i planszówki się znajdą







Garfield!


8 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuje za ciepłe słowa ;* Zapraszam na nowości oraz całkiem nowy wystrój bloga ;) Mam nadzieje, że się spodoba.
    Ciasteczko wygląda bardzo apetycznie ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo klimatycznie tu Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku taką tartę to bym zjadła mmmmmmmmm :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie wyglądasz:D
    http://rozaliafashion.blogspot.com/2013/11/mottled-sweater.html

    OdpowiedzUsuń
  5. oo musze sie tam wybrac kiedys;)

    OdpowiedzUsuń
  6. superb post!!! Can we follow each other??

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń