Niedawno temu do Wrocławia zawitała
Turkawka – nie mam tu na myśli małego, wędrownego ptaszka, ale
przyjemną, również małą kawiarenkę, ulokowaną w podziemiach
placu Jana Pawła II. Pierwsza rzecz, którą pozytywnie oceniam, to
właśnie lokalizacja – w okolicy nie ma w tej chwili (a
przynajmniej ja nie kojarzę) innego miejsca, gdzie można by kupić
kawę, a przechodzi tamtędy gro osób codziennie do pracy, szkoły
czy na uczelnię i z powrotem. Co za tym idzie, jest to idealny
sposób na „powrót do świata żywych” dla tych, którzy nie
zdążyli lub nie mogli zrobić sobie kawy w mieszkaniu – tym
bardziej, że otwarcie jest już o 7:30.
Kawiarenka jest nieduża, co
automatycznie sugeruje kupno kawy na wynos, jednak nic nie stoi na
przeszkodzie, aby tam zasiąść i delektować się nią w spokoju,
podziwiając zdjęcia sów (graffiti z różnych miejsc w mieście)
lub czytając którąś z dostępnych w tymże celu książek
czy gazet. Ceny są, moim skromnym zdaniem,
niskie, wahają się między 5 a 7 zł. Menu jest z dnia na dzień
urozmaicane. Początkowo były jedynie wariacje (mocna/normalna) na
temat kawy białej i czarnej, ostatnio zauważyłam, że można kupić
również latte bądź, co mnie niezmiernie ucieszyło, cappuccino. Nadmienię również, że kawa pochodzi z organicznych plantacji w Etiopii.
Jeśli nie mamy ochoty na pobudzanie się kofeiną, możemy skusić
się na pyszne kakałko lub herbatę. Zauroczył mnie szeroki wybór
cukru: możemy sięgnąć po cukier biały, cukier biały waniliowy,
cukier brązowy lub cukier brązowy cynamonowy – chyba nawet
najbardziej wybredni wybraliby coś dla siebie. Ponadto codziennie
możemy dostać również świeżą kanapkę w, zazwyczaj, jednej z
dwóch wariacji smakowych (bardzo dobre!), a jeśli mamy ochotę na
coś słodkiego, możemy skusić się na domowej roboty babeczki bądź
ciasto. Z czystym sercem mogę stwierdzić, że ich muffinki
marchewkowe są warte grzechu. Francuskim brioszkom również nie mam
nic do zarzucenia. Koniecznie muszę zapolować na ich muffinki
lawendowe, bo zazwyczaj, kiedy je mają, ja akurat przechodzę
tamtędy za wcześnie lub zbyt późno, a słyszałam, że schodzą
jak ciepłe bułeczki, klienci je uwielbiają (może wprowadzimy
frazeologizm „schodzić jak ciepłe babeczki”?). Obsługa jest
miła, sympatyczna i profesjonalna, jedna z pań za każdym razem do
mnie „zagada” (oczywiście jeśli się nie spieszę, tylko piję
kawę na miejscu), co mnie, jako etatowej gadule, bardzo odpowiada
;). Jedna rzecz, którą delikatnie bym zasugerowała, to zakupienie
papierowych/tekturowych opakowań na wynos na muffinki – nie zawsze ma się czas lub ochotę, żeby zjeść ją od razu, a niesienie jej w
rękach mogłoby być kłopotliwe.
Reasumując, Coffee Shop Turkawka jest
idealną opcją dla zabieganych, którzy potrzebują szybko wzmocnić
się kawą i kanapką, ale nie tylko dla nich. Miła atmosfera,
aromat arabiki, pyszne słodkości – czegóż chcieć więcej?
adres: pl. Jana Pawła II 2 (w przejściu podziemnym), Wrocław
Piękny przykład studenta w trakcie sesji |
wygląda przytulnie, a jedzonko z tego, co widze nie jest strasznie drogie. :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie codziennie tamtędy przechodzę :) muszę w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa przez parę dni z rzędu przechodziłam koło Turkawki aż w końcu się skusiłam i weszłam (i nie żałuję ;)!).
UsuńJa dopiero sesję zaczynam w środę, ale miałam już egzaminy w terminach zerowych i zaliczenia semestru :D Więc już się musiałam odpowiednio do sytuacji ubierać :)
OdpowiedzUsuńThank you for kind words. When I"ll have some free time, I'll check your blog and if I find it interesting, I'll follow it. However I'm not a fan of following someone's blog only because they follow mine. So if you like my blog, then follow it, if not - just leave it. I hope you understand what I mean ;).
OdpowiedzUsuńCheers,
Reptilia